sobota, 3 sierpnia 2013

Początek

Początki zawsze są najtrudniejsze.
Założyłam ten blog aby promować na nim swoją najnowszą powieść. Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek ją wydam, ale jestem pewna, że jak na razie to mój absolutnie najważniejszy cel. Aktualnie mam 374 strony, przewidziane 440 :)
Powieść opowiada o ludzkich słabościach, lękach. O granicy, jaką stawia nam zdrowy rozsądek oraz o tym, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby odkryć prawdę przeszłości. Czy jesteśmy przygotowani na to, co ofiaruje nam los? Jak przetrwać, kiedy przeciwko nam staje cały świat?
Mam nadzieję, że się spodoba. To mieszanka horroru, thrillera i kryminału, osadzona w realiach małego, polskiego miasteczka, podzielona na, jak na razie, trzy części z podtytułami.
Dzisiaj przesiedziałam nad nią cały ranek, praktycznie do aktualnej godziny. Powoli, w ślimaczym tempie, brnę do ostatniego zdania. Mam już w głowie szkic zakończenia, niektóre dialogi i praktycznie większość scen. Skończę pisać nie dłużej niż za tydzień, potem kilka dni poprawek i wypad do drukarni.
Pogoda upalna. Może potem mały wypad nad wodę, żeby przewietrzyć  umysł?

PS. A jak jest u was? Planujecie coś wydać lub pisać? Reklamujcie swoje powieści w komentarzach, chętnie przejrzę.



5 komentarzy:

D. :) pisze...

Mało początkujących autorów decyduje się pisać o polskich miejscowościach, raczej decydują się na NY czy inne zagraniczne miasta. Zdecydowanie jest to na twój plus :)
Nie robiłaś w całej powieści podziału na rozdziały? Tak zrozumiałam twoją wypowiedź. Jeśli coś pomyliłam to proszę mnie poprawić.
Chcesz chyba popełnić standardowy błąd przy wydawaniu pierwszej powieści. Kilka dni poprawek to zdecydowanie za mało. Po pierwszej korekcie warto zostawić swoją powieść w spokoju bez zaglądania do niej przez tydzień. Dopiero później przeczytaj ją na spokojnie, przez co wyłapiesz zdecydowanie więcej błędów niż przy pierwszej poprawie. Radę albo zignorujesz, albo weźmiesz sobie do serca.
Życzę miłej niedzieli i pozdrawiam.

Anna_P pisze...

Zgadzam się z D., jeśli chodzi o poprawki :)
Możesz także dać gotowiec komuś znajomemu do przeczytania, by podpowiedział ci, co jest jeszcze do poprawienia. Polecam tą metodę, moim pierwszym krytykiem jest siostra, która wyłapuje najdrobniejsze pomyłki w każdym zdaniu :)

Unknown pisze...

Dziękuje bardzo za opinie, ale chyba mnie nie zrozumiałyście. Książka oczywiście jest podzielona na rozdziały oraz dodatkowo na części. Jasne, że nie mam zamiaru przeznaczyć kilku dni na poprawki i słać do wydawnictwa, ale chodziło mi o wydrukowanie w punkcie ksero maszynopisu po pierwszych poprawkach i dopiero na nim nanieść następne. Po prostu nie lubię czytać nic w stylu ebooka :) Wolę jak coś mam już na papierze. Każdą napisaną przeze mnie powieść moja mama zanosi do drukarni i tam mi ją nawet oprawiają. Nawet, jeżeli to tylko egzemplarz do szuflady, to przynajmniej zawsze to jakaś pamiątka, doping do dalszego pisania oraz pocieszenie w dniach, kiedy myślę, że jestem do niczego i tak dalej... Polecam ten sposób :)Co do słania do wydawnictwa, to mam w planach zrobić to dopiero jak książka będzie absolutnie wyszlifowana, ponieważ jestem perfekcjonistką i nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie dała z siebie wszystko przy tym projekcie :) Po drugiej turze poprawek chcę odstawić ją na magiczną liczbę 3, czyli na okres trzech miesięcy i dopiero znowu przeczytać i nanieść mam nadzieję, ostatnie poprawy. Wydaje mi się, że wszystko dokładnie wytłumaczyłam, ale zawsze możecie pytać. Wiem, że nie jest dobrze kierować się uczuciami i wysyłać do wydawnictw jak tylko skończyło się pisać, bo to nie wróży nic dobrego. Nauczyłam się tego na swoim przykładzie, kiedy skończyłam pisać dwie pierwsze powieści w swoim życiu i, kierowana impulsem, postanowiłam od razu wysłać do dużej ilości wydawnictw. Oczywiście, nie było pozytywnych odpowiedzi od tych wielkich, znanych. Jedynie od takich, co trzeba się im dołożyć i współfinansować. Teraz, gdy je czytam, po roku, dwóch od napisania, aż nie mogę uwierzyć, że to "dzieło" powstało spod mojego pióra.
Rady wszystkich sobie biorę zawsze do serca:)
Co do akcji w Polsce, to sama nie lubię, jak polscy autorzy błyszcząc swoim patriotyzmem, piszą o innych krajach, z reguły nawet nie mając o nich pojęcia, lub nigdy tam nie mieszkając. Wolałam pisać o tym, co znam. Poza tym wyznaję zasadę, ze nasz kraj trzeba rozsławić, a nie ubolewać, że nikt nie czyta polskich autorów. Bo czy to nie wspaniałe osiągnięcie: przeciągnąć jakiegoś człeka zachwyconego amerykańską kulturą, na polską stronę? Sprawić, że to amerykanie będą chcieli używać naszych imion i nazw, a nie na odwrót? W końcu to my mamy wspaniałe tradycje, legendy, historię, o której oni mogą jedynie zamarzyć. Większość ludzi, których znam, czyta jedynie amerykańską prozę, twierdząc, że ta polska jest do niczego, ale tak naprawdę to pokazują tylko, jak mało są obeznani, skoro nie trafili jeszcze na nic dobrego.
Pozdrawiam i dziękuje za komentarze :)

Sir B. Angel pisze...

Oko Kanaloa już sama odkryłaś, jak wskazuje Twój komentarz, więc nie będę się dodatkowo reklamować. Byłoby mi bardzo miło, gdybyś sięgnęła po mój tekst i powiedziała, czy Ci się spodobał :)
Co do Twojej powieści, życzę powodzenia i trzymam kciuki :)

Ann pisze...

To jest coś na co czekam. ;)